Moja córka ma w tej chwili 16 miesięcy i też czasem miałam takie sceny złości, ale w ekstremalnych okolicznościach ataku złości przytulałam ją mocno i pomimo że się wiła i złościła…czekałam aż jej przejdzie, raz odłożyłam ją na podłogę i zabezpieczyłam główkę, żeby sobie nie zrobiła krzywdy. Z reguły takie zachowania u mojego dziecka wynikały z mojej winy i w momencie kiedy zdałam sobie z tego sprawę to takie ataki już się nie pojawiły. W sytuacji kiedy moje nerwy już są na granicy (teraz mamy problemy z popołudniowymi drzemkami), zostawiam ją na chwilę samą (żeby ochłonąć, ale na moment bo wg mnie jest za mała, żeby sobie poradzić sama ze swoją złością) i jak czuje, że się uspokajam wracam do niej i biorę ją na ręce i przytulam. W przypadku takich złości (tupanie nogami i marudzenie) kiedy zabraniam jej czegoś np uwielbia bawić się portfelem to pozwalam jej go zanieść na miejsce a jeżeli coś jest niebezpieczne to tłumacze jej że nie wolno i za którymś razem przestaje reagować złością. Sama pamiętam, że nie raz dostałam po tyłku ale sama swojemu dziecku nie zamierzam tego serwować, uznaje klapsa jako słabość i bezradność, a przecież musimy uczyć dzieci radzić sobie w życiu w każdej sytuacji…
↧